przestały. Zostawiły to nam.

przestały. Zostawiły to nam. - Miała to być wiadomość dla kogoś innego. świetnie, Ĺźe znĂłw go widzę. Zrozumiałeś, co to znaczy? Ponurą twarz Herilaka rozjaśnił rzadki u niego uśmiech. - Nie rozumiem wszystkiego, co się stało. Wiem mimo wszystko, Ĺźe coś się stało, Ĺźe ustały zabijające nas ataki, Ĺźe murgu odeszły. Zdarzyło się to na pewno dzięki tobie. - Twarz Herilaka znĂłw spo-chmurniała, umilkł a także załoĹźył race. - Gdy spotkaliśmy się ostatnio, Kerricku, powiedziałem ci wiele przykrych słów. Byłeś w moim sammadzie, lecz mimo to mĂłwiłem a także robiłem rzeczy, ktĂłrych nie powinienem. Nie uczyniłem owego, co naleĹźy, dla twej kobiety, Armun. To dla mnie dużą hańba. - To przeszłość, Herilaku. Nie będziemy juĹź o tym mĂłwić. Powitaj mego syna, Arnwheeta. To sammadar Herilak, pierwszy między samadarami a także łowcami. - Nie pierwszy, Arnwheecie - zaprzeczył Herilak, spoglądając na chłopca. - BądĹş dumny ze swego ojca. okazuje się wśrĂłd nas pierwszy. A owego znam, to syn Nivotha. Odszedł z Armun. Czy a także ona tu bywa? - okazuje się. A takĹźe Ortnar z twego sammadu. - Coś wtedy mroczyło mi głowę. Potraktowałem Ortnara tak jak ciebie. MoĹźe a także gorzej. Uderzyłem go. Mogę jedynie powiedzieć, Ĺźe omroczenie minęło. Ĺťałuję owego, co uczyniłem, lecz nie mogę niczego cofnąć. - Nie musimy teraz o tym mĂłwić. Chłopcy wspomnieli o dwĂłch łowcach. - Drugi wrĂłcił do sammadu, przyprowadzi wszystkich nad wodę. Czy przyłączysz się do nas ze własnym sammadem? - Dokąd ciągnięcie? - Szukaliśmy ciebie. Kerrick wybuchnął śmiechem na widok zmieszanej miny Herilaka. Łowca skrzywił się najpierw, potem takĹźe zaczął się śmiać. - ZnaleĹşliście mnie, moĹźecie więc się tu zatrzymać, przyłączyć do nas. Wyspa bywa bezpieczna, zwierzyny nie brakuje. Są na niej sarny a także małe murgu. To dobre miejsce na obĂłz. - DrapieĹźne murgu? - okazuje się ich trochę, ale z lądu przybywa ich niewiele. Szukamy ich śladĂłw w błocie, tropimy a także natychmiast zabijamy. - Rozmowa o murgu coś mu przypomniała. - Chętnie witam cię tutaj z całym sammadem - powiedział a także zawahał się chwilę. - Muszę cię mimo wszystko uprzedzić, Ĺźe na drugiej wysepce bywa jeden z samcĂłw z miasta. - Jeden z tych, ktĂłrzy przeĹźyli poĹźar? - skrzywił się a także nieświadomie uniĂłsł broń. - taki sam. Było ich dwĂłch, lecz jeden... zmarł. Wiem, Ĺźe według ciebie naleĹźy zabijać wszystkie murgu, mĂłwiłeś mi o tym. taki jeden bywa niegroĹşny. - Czy to znaczy, Ĺźe jeśli tu przyjdziemy, to maraga nie wolno będzie niepokoić? To duĹźa prośba. - DuĹźa, zapewne, ale musi tak być. Rozmawiam z nim. A dzięki temu, Ĺźe umiem rozmawiać z murgu mogłem ocalić dolinę, przerwać wojnę. Przekazać ci ten nóş. - nigdy ówcześnie tak o tym nie myślałem. Po zagładzie mego sammadu uwaĹźałem, Ĺźe murgu naleĹźy nienawidzić a także niszczyć. Wszystkie. MĂłwiłeś, Ĺźe niektĂłre są inne, lecz nie mogłem owego pojąć. - taki bywa nieszkodliwy, jak wszystkie samce przebywał całe Ĺźycie w zamknięciu. To 86 samice prowadzą wojnę. Chcę, by ten jeden Ĺźył nadal. Herilak skrzywił się, lecz w końcu kiwnął głową. - Będzie, jak mĂłwisz. Nie zbliżę się do owego zwierzęcia.