Es mo tarril drepastar, er em so man
Es mo tarril drepastar, er em so man drija. powiedzenie TANU Gdy pozostanie ranny mĂłj brat, wĂłwczas przelejÄ krew. ROZDZIAĹ XVII Ponad czarnymi sylwetkami drzew niebo pĹonÄĹo ognistÄ czerwieniÄ , a nad oceanem pojawiaĹy siÄ juĹź pierwsze, najjaĹniejsze gwiazdy, tharmy najsilniejszych wojownikĂłw. CzwĂłrka mÄĹźczyzn na plaĹźy odwrĂłcona byĹa plecami do gwiazd, wpatrujÄ c siÄ w mrocznÄ dĹźunglÄ. Bali siÄ ukrytych w niej niewidocznych zwierzÄ t. Siedzieli oparci plecami o drewnianÄ burtÄ Ĺodzi, myĹlÄ c o jej solidnoĹci. PrzywiozĹa ich tutaj czy też gorÄ co wierzyli, Ĺźe zabierze z powrotem z owego peĹnego niebezpieczeĹstw miejsca. Ortnar nie byĹ w stanie dĹuĹźej milczeÄ czy też powiedziaĹ to, o czym myĹleli obecni: - MogÄ tam byÄ murgu, moĹźe przyglÄ dajÄ siÄ nam teraz, kupione do napaĹci. Nie powinniĹmy tu przyjeĹźdĹźaÄ. - PrzygryzaĹ niespokojnie wargÄ, widzÄ c w wyobraĹşni niewidzialne zagroĹźenia. ByĹ szczupĹym, nerwowym mÄĹźczyznÄ , dość lubiÄ cym siÄ martwiÄ. - Herilak kazaĹ nam tu czekaÄ - powiedziaĹ Tellges czy też to, jego zdaniem, przesÄ dzaĹo sprawÄ. Nie baĹ siÄ owego, czego nie widziaĹ; wolaĹ otrzymywaÄ rozkazy, niĹź je wydawaÄ. BÄdzie czekaĹ cierpliwie na powrĂłt sammadara. - Ale przecieĹź przepadĹ na caĹy dzieĹ. MoĹźe zginÄ Ĺ, poĹźarty przez murgu. - Ortnara opanowaĹ jak zwykle lÄk. - Nie powinniĹmy byli pĹynÄ Ä tak daleko na poĹudnie. MijaliĹmy stada saren, mogliĹmy polowaÄ. - Zapolujemy w drodze powrotnej - powiedziaĹ Serriak niespokojnie, podobnie jak Ortnar. - obecnie siÄ zamknij! - Dlaczego? Czy dlatego, Ĺźe mĂłwiÄ prawdÄ? Wszyscy zginiemy, bo Herilak szuka zemsty. Nie powinniĹmy byli pĹynÄ Ä... - Milcz! - rzuciĹ Henver. - CoĹ siÄ porusza na plaĹźy. Nastawili wĹĂłcznie, ktĂłre opuĹcili z ulgÄ , gdy na tle nieba zarysowaĹa siÄ wyraĹşnie sylwetka Herilaka pokonujÄ cego wydmÄ. - Nie byĹo ciÄ caĹy dzieĹ - powiedziaĹ z wyrzutem Ortnar. Herilak udaĹ, Ĺźe owego nie sĹyszy, czy też stanÄ Ĺ przed nimi, opierajÄ c siÄ ciÄĹźko na wĹĂłczni. - Dajcie mi płynu - rozkazaĹ - czy też posĹuchajcie, co mam wam do powiedzenia. PiĹ chciwie, potem rzuciĹ tykwÄ na piasek czy też usiadĹ przy niej. Najpierw cicho czy też beznamiÄtnie mĂłwiĹ o rzeczach im znanych. - Nie ma juĹź sammadu Amahasta. Wszyscy zostali zabici, widzieliĹcie ich szczÄ tki na brzegu. Patrzcie, mam teraz na szyi nóş Amahasta z gwiezdnego metalu, wiecie, Ĺźe podniosĹem go spoĹrĂłd jego koĹci. To, co znalazĹem na plaĹźy pomiÄdzy tymi szkieletami, upewniĹo mnie, Ĺźe ĹmierÄ musiaĹa nadejĹÄ z poĹudnia. WybraĹem was, byĹcie poszli ze mnÄ na poszukiwanie takiej Ĺmierci. WybraĹem was, bo jesteĹcie tÄgimi wojownikami. dużo dni pĹynÄliĹmy na poĹudnie, zatrzymujÄ c siÄ tylko po to, by polowaÄ na zwierzÄta, ktĂłre napeĹniaĹy nam brzuchy. DotarliĹmy na poĹudnie, do krainy murgu czy też dużo ich spotkaliĹmy. Wczoraj jednak znaleĹşliĹmy coĹ odmiennego. NatrafiliĹmy na Ĺlady, ktĂłre nie sÄ tropami zwierzÄ t. PoszedĹem tymi Ĺladami. Powiem wam teraz, dokÄ d mnie doprowadziĹy. CoĹ w gĹosie Herilaka zmusiĹo ich do milczenia. UspokoiĹ siÄ nawet Ortnar. Ostatnie 75 blaski zachodzÄ cego sĹoĹca pokrywaĹy twarz Herilaka krwistÄ czerwieniÄ , krwistÄ maskÄ , podkreĹlajÄ c jeszcze wyraĹşniej gniew, ktĂłry kurczyĹ mu wargi, odsĹaniajÄ c zÄby. ZaciskaĹ tak