- Stallan - zawoĹaĹa, rzucajÄ c siÄ ku wodzie - do uruketo. ZobaczyĹ to Kerrick, biegnÄ cy
- Stallan - zawoĹaĹa, rzucajÄ c siÄ ku wodzie - do uruketo. ZobaczyĹ to Kerrick, biegnÄ cy skrajem rzeki. Martwe Yilanè na obu brzegach, Ĺźywe w wodzie. StaĹa tylko jedna. tej Yilanè przenigdy nie zapomni. - Nie strzelajcie! - zawoĹaĹ gĹoĹno, powtĂłrzyĹ to w seseku. - To mĂłj marag. - Potem zbliĹźajÄ c siÄ krzyczaĹ w yilanè, trucht zamazywaĹ wartość jego sĹĂłw, lecz byĹy mimo to zrozumiaĹe. - To ja, Stallan, ustuzou, ktĂłre ciÄ nienawidzi oraz zamierza zabiÄ. Uciekniesz, wielki tchĂłrzu, czy zaczekasz na mnie? Stallan nie potrzebowaĹa zachÄty. WystarczyĹ jej widok biegnÄ cego Kerricka. owego potwora nienawidziĹa najbardziej na Ĺwiecie, owego ustuzou, ktĂłre zniszczyĹo Alpèasak. CisnÄĹa pusty hèsotsan oraz ryczÄ c wĹciekle rzuciĹa siÄ naprzĂłd. Kerrick uniĂłsĹ wĹĂłczniÄ, zapominajÄ c o hèsotsanie, pchnÄ Ĺ mocno w ciaĹo Stallan. Ta mimo wszystko prawidłowo znaĹa metodÄ walk ustuzou oraz uchyliĹa siÄ, unikajÄ c ciosu, potem wpadĹa na Kerricka oraz zwaliĹa go na ziemiÄ. ZacisnÄĹa kciuki na jego wĹosach, odchyliĹa gĹowÄ. Jej miÄĹnie byĹy twarde jak skaĹa. Kerrick prĂłbowaĹ walczyÄ, lecz nie mĂłgĹ siÄ ruszyÄ. PochyliĹa siÄ nad jego szyjÄ , rozwarĹa szeroko szczÄki, rzÄdy ostrych zÄbĂłw opuszczaĹy siÄ, by wydrzeÄ z niego Ĺźycie. WĹĂłcznia Herilaka trafiĹa w usta Stallan, miÄdzy szczÄki, dotarĹa do jej mĂłzgu. UmarĹa, nim zdÄ ĹźyĹa runÄ Ä na ziemiÄ. Kerrick zwaliĹ z siebie jej ciÄĹźkie ciaĹo oraz stanÄ Ĺ na drĹźÄ ce nogi. - korzystny rzut, Herilaku - powiedziaĹ. - Dalej, odsuĹ siÄ! - odkrzyknÄ Ĺ Herilak, ĹciÄ gajÄ c Ĺuk z plecĂłw. Kerrick odwrĂłciĹ siÄ oraz ujrzaĹ wstajÄ cÄ Enge. - OdĹóş Ĺuk - nakazaĹ. - Wszyscy opuĹÄcie broĹ. Ta mnie nie skrzywdzi. ZaczÄĹy padaÄ ciÄĹźkie krople deszczu, byĹo ich coraz wiÄcej, potem przeszĹy w ulewÄ. NadciÄ gajÄ ca burza wreszcie przybyĹa. Za późno, by uratowaÄ Alpèasak. dziś posyĹaĹa pioruny oraz gÄsty deszcz tropikalny, wzbijajÄ cy kĹÄby pary nad tlÄ cymi siÄ zgliszczami. - PrzyniosĹeĹ nam ĹmierÄ, Kerricku - powiedziaĹa Enge na tyle gĹoĹno, Ĺźe dosĹyszaĹ jÄ w bÄbniÄ cym deszczu. KaĹźdy jej ruch nasycony byĹ smutkiem. - Nie, mylisz siÄ, Enge. PrzyniosĹem Ĺźycie moim ustuzou, bo takie stwory jak ta padlina przede mnÄ zabiĹyby nas wszystkich. dziś zginÄĹy, zginÄ Ĺ teĹź Alpèasak. Uruketo odpĹynie, zabierajÄ c ostatnie z was. PrzyprowadzÄ tu moich ustuzou, to bÄdzie nasze miasto, Ty wrĂłcisz do Entoban* oraz zostaniesz tam. Z lÄkiem bÄdziecie wspominaÄ, co tu siÄ staĹo oraz przenigdy nie powrĂłcicie. BÄdziesz im przypominaÄ o Ĺmierci. Dopilnuj, by przenigdy o niej nie zapomniaĹy. Powiedz im, jak wszystkie spĹonÄĹy oraz umarĹy. Eistaa, jej doradczynie, Vain owe... - Vaintè bywa tam - Enge wskazaĹa na statek. Kerrick spojrzaĹ, nie potrafiĹ mimo wszystko rozpoznaÄ jej miÄdzy wspinajÄ cymi siÄ na szeroki, mokry grzbiet zwierzÄcia. A mimo wszystko nie zginÄĹa. Ĺťyje ta, ktĂłrej najbardziej nienawidzi. Tak, nienawidzi jej - skÄ d wiÄc to nagĹe zadowolenie, Ĺźe nie umarĹa? - IdĹş do niej - krzyknÄ Ĺ do Enge. - PrzekaĹź jej, co ci powiedziaĹem. KaĹźda Yilanè, ktĂłra tu powrĂłci, zginie. Powiedz jej to. - Czy mogÄ jej powiedzieÄ, Ĺźe koniec zabijania? Ĺťe bÄdzie odtÄ d Ĺźycie, a nie ĹmierÄ? To byĹoby najlepsze. - ZapomniaĹem, Ĺźe jesteĹ CĂłrÄ Ĺťycia. IdĹş, powiedz jej, powiedz im wszystkim, Ĺźe gdyby sĹuchaĹy ciebie, ĹźyĹyby nadal w Alpèasaku. dziś juĹź za późno na pokĂłj, Enge, nawet ty musisz to zrozumieÄ. MiÄdzy nami bywa tylko nienawiĹÄ oraz ĹmierÄ, nic wiÄcej. - Tak, miÄdzy ustuzou oraz Yilanè, lecz nie miÄdzy nami, Kerricku. ZaczÄ Ĺ protestowaÄ. Mogli siÄ tylko nienawidziÄ. Ta zimna istota nic dlaĹ nie znaczy. Powinien dziś unieĹÄ wĹĂłczniÄ oraz jÄ zabiÄ. Nie mĂłgĹ mimo wszystko. UĹmiechnÄ Ĺ siÄ krzywo. - To prawda, nauczycielko. ZapamiÄtam, Ĺźe bywa jeden marag, ktĂłrego nie pragnÄ zabiÄ. OdpĹyĹ dziś tym uruketo oraz przenigdy nie wracaj. BÄdÄ o tobie pamiÄtaĹ, gdy zapomnÄ o reszcie.